Mateusz Klinowski » dowiedz się więcejRada Miejska

Wojewoda unieważnia bez powodu uchwałę w sprawie strefy produkcyjno-handlowej w Choczni

Rada Miejska

Partyjna dyktatura w natarciu. Wczoraj wygraliśmy w sądzie z Wojewodą bezprawnie zmieniającym w Wadowicach nazwy ulic w ramach tzw. dekomunizacji. Ale tego samego dnia postanowił on unieważnić uchwałę Rady Miejskiej dotyczącą strefy w Choczni. Uchwała nie podobała się radnym PiS i to wystarczyło. Wojewoda znalazł zdumiewający pretekst – przegłosowano ją imiennie, co mogło mieć jakiś niesprecyzowany wpływ na wynik głosowania.

Otrzymałem wczoraj decyzję o unieważnieniu przez Wojewodę Małopolskiego uchwały z dnia 24 kwietnia 2018 roku w sprawie uchwalenia planu zagospodarowania przestrzennego dla obszaru w Choczni. Jest to kolejny, obok unieważnienia wyboru przewodniczącego Rady Miejskiej, skandaliczny przypadek naruszenia przez Wojewodę suwerenności samorządu Wadowic. Jakie są podstawy unieważnienia podjętej prawidłowo przez Radę Miejską uchwały?

Otóż, nie uwierzycie! W lapidarnym uzasadnieniu Wojewoda stwierdził, że przyjęto ją w imiennym głosowaniu, co miało jakiś, nieustalony przez niego i nieopisany wpływ na wynik głosowania. Wojewoda uznał, że radnym zależało na głosowaniu imiennym, a więc głosowanie imienne uchwały w sprawie Choczni było dla tej uchwały po prostu istotne. Wciąż jednak nie widzę tu nawet cienia argumentu za unieważnieniem uchwały Rady Miejskiej, którą właśnie w taki sposób przegłosowano!

I tu zaczyna się żonglerka prawna. Wojewoda powołał się bowiem na fakt, że nieprawidłowy sposób podjęto decyzję o głosowaniu imiennym, która poprzedziła decyzję o głosowaniu ws Choczni. To ta pierwsza uchwała (w sprawie sposobu głosowania) jest zdaniem Wojewody wadliwa i oznacza wadliwość kolejnej, moim zdaniem całkowicie prawidłowej, uchwały. To rozstrzygnięcie nie ma chyba precedensu w polskim prawie.

Na czym polegały rzekome nieprawidłowości dotyczące decyzji co do imienności głosowania? Otóż radny Paweł Janas, który nie popierał przyjęcia planu dla Choczni, zgłosił wniosek o głosowanie imienne. Jednak głosowanie nad tym wnioskiem zakończyło się remisem. Zgodnie z przepisem regulaminu Rady Miejskiej rozstrzygający jest wówczas głos prowadzącego obrady. Robert Malik, przewodniczący Rady Miejskiej, poparł głosowanie imienne, a zatem uznano, że sprawa jest rozstrzygnięta według wniosku radnego Janasa. I to właśnie ten przepis regulaminu Rady Miejskiej, a nie wynik głosowań kwestionuje Wojewoda!

Pełnię dokonanej manipulacji widać dopiero wtedy, kiedy spojrzymy na fakt, że przepis ten obowiązywał od kilku dekad. A niedawno, kiedy w zeszłym roku nowelizowaliśmy statut Rady Miejskiej, Wojewoda miał możliwość jego podważenia. Wówczas jednak nie dopatrzył się w kwestionowanym przepisie żadnej niezgodności z prawem. Nie sygnalizowali jej żadni śledzący półroczne prace nad regulaminem mieszkańcy, ani nawet radny Janas, który bezpośrednio pracował nad regulaminem Rady Miejskiej.

Z argumentami Wojewody na temat przepisu dającego pierwszeństwo głosowi przewodniczącego w razie remisu nie będę w tym momencie dyskutował, choć uważam, że zupełnie nie ma on racji, a przywołane orzeczenia sądów administracyjnych dotyczących podobnych regulacji są nietrafne z punktu widzenia obowiązującego prawa i pragmatyki pracy samorządu. Nie jest to bowiem w ogóle w tym momencie ważne.

A to dlatego, że rozstrzygnięcie co do imiennego sposobu głosowania nie ma i mieć nie mogła żadnego wpływu na uchwałę w sprawie Choczni. Nawet jeżeli radni błędnie uznali, że podjęli decyzję o głosowaniu imiennym, nie zmienia to faktu, że w tym głosowaniu podjęli osobną, prawidłową decyzję, której Wojewoda nie ma żadnych podstaw kwestionować. Oczywiście podstaw innych, niż stricte polityczne.

Na marginesie, proszę sobie wyobrazić, jaka histeria wybuchłaby w momencie, kiedy wobec remisowego głosowania nad wnioskiem o głosowanie imienne, przewodniczący odrzuciłby wniosek wbrew obowiązującemu regulaminowi Rady Miejskiej. Oczywistym jest, że wówczas Wojewoda unieważniłby uchwałę ws Choczni powołując się na fakt, że głosowanie imienne miało szczególne znaczenie wobec ogólnej ważności materii oraz licznie zgromadzonej publiczności i kamer TVP.

Cokolwiek by się więc stało, zgaduję, że wynik byłby ten sam. A to dlatego, że w mojej ocenie prawdziwym powodem decyzji Wojewody jest kolejna przekraczająca standardy państwa demokratycznego próba ręcznego sterowania decyzjami radnych Rady Miejskiej. Ponieważ decyzja ws Choczni nie była w smak niektórym radnym PiS i miejscowym politykom tej partii, pod fałszywym pretekstem użyto Wojewody do jej unieważnienia, co już wcześniej miało miejsce w przypadku odwołania popieranego przez PiS przewodniczącego Rady Miejskiej.

Pamiętajmy też, że radni i starosta z PiS lansowali się chwilę po głosowaniu w TVP Info opowiadając, jak bardzo podejrzana i szkodliwa jest decyzja Rady Miejskiej, bo w Choczni powstawać będą rzekomo hipermarkety. Nie przeszkadzało im to, że jeszcze niedawno domagali się powstania innych hipermarketów bezpośrednio na terenie Wadowic. Wygląda na to, że po prostu PiS wspiera interesy określonych przedsiębiorców, jak się okazuje, również na szczeblu decyzji Wojewody (o jednym z głównych przeciwników uchwały ws Choczni napisano tutaj).

Spór wokół uchwały ws Choczni to przede wszystkim walka lokalnych właścicieli supermarketów z potencjalną konkurencją. W tej walce lokalny PiS jest po określonej stronie, bynajmniej nie mieszkańców.

Droga do faktycznego unieważnienia decyzji w sprawie Choczni jest jeszcze daleka i wymagać będzie od Wojewody wygrania sprawy przed sądem. Zważywszy na miałkość argumentów, będzie to raczej trudne. W przeciwieństwie do psucia państwa i przekształcania jego instytucji w narzędzia realizacji partyjnych interesów. Ten etap już dzięki Prawu i Sprawiedliwości osiągnęliśmy.