Zmęczeni awanturami wywoływanymi przez Janasa i Cholewkę radni przegłosowali powrót do zaproponowanego przeze mnie budżetu na 2016 rok. Tym samym wycofano niezgodne z prawem poprawki, a także uchylono sztywny podział pieniędzy na drogi wiejskie.
Wczorajsza sesja Rady Miejskiej Wadowic to ważne wydarzenie polityczne. Cześć radnych otwarcie zaprotestowała przeciwko politycznemu warcholstwu, którego symbolem stały się obrady prowadzone przez J. Cholewkę i sekundującego mu P. Janasa. Pod adresem wymienionych padały cierpkie słowa. Radni ci doprowadzili bowiem do nieważności uchwały budżetowej i przyjęcia jej niezgodnie z prawem – po raz pierwszy w historii wadowickiego samorządu. Teraz obaj tłumaczą się, że były to „drobne, techniczne błędy”. Regionalna Izba Obrachunkowa miała jednak inne zdanie i wytknęła im, że dwukrotnie złamali ustawę o finansach publicznych, a poprawki przyjmowano bez zachowania jakichkolwiek procedur.
Skandalem był podział środków na sołectwa, który wpisano do budżetu. Część radnych podzieliła środki pomiędzy siebie, w wyniku czego do Choczni trafić miała lwia część środków przeznaczonych na inwestycje we wszystkich miejscowościach. To w zasadzie uniemożliwiało realizację jakichkolwiek inwestycji w większości sołectw. Szczegółowo sprawę opisałem w poprzednim wpisie.
Janas i Cholewka próbowali ratować twarz i na poprzedniej sesji postanowili… ponownie złamać prawo. W tym celu sami przygotowali projekt uchwały zmieniającej budżet, choć takiej możliwości prawnej nie mieli – zmiana budżetu to wyłączna kompetencja burmistrza. Ich koleżanki i koledzy z rady postanowili jednak nie dopuścić do wprowadzenia tej uchwały pod obrady i poczekać na moją propozycję. Ta oznaczała powrót do projektu budżetu wypracowanego zgodnie z procedurami i pozytywnie zaopiniowanego przez wszystkie komisje przed sesją budżetową 30 grudnia.
Projekt zakłada podział 1.1 mln zł na inwestycje w sołectwach, a nie na mieszkańców (niezależnie od tej kwoty na mieszkańca dzielone jest 1 mln zł na bieżące utrzymanie dróg i remonty).
Nie jest też prawdą, że zrezygnowano z budowy obwodnicy. Poświęcę temu osobny wpis, ale to właśnie poprawka Janasa takie zadanie z budżetu kasowała, w zamian wprowadzając wydatek 200 000 zł na reanimowanie pochodzącego z 2008 roku projektu poprowadzenia drogi przez planowane tereny rekreacyjne nad Skawą. Szkopuł w tym, że na wykonanie wartej dziesiątki milionów zł drogi środków już nikt nie przewidywał. Mój pomysł polega na przygotowaniu i uzgodnieniu z GDDKiA Kraków drogi gminnej, która pójdzie śladem istniejących już dróg. Jej parametry i sposób włączenia do dróg krajowych dopiero określimy. Więcej napiszę o tym niebawem, ale radni to ten pomysł, a nie bajania za pieniądze podatników o autostradzie brzegami Skawy postanowili finalnie poprzeć.
Wreszcie, przez nieodpowiedzialne zachowanie radnych Janasa, Tkacz, Cholewki, Korzeniowskiego zagrożona była organizacja Światowych Dni Młodzieży. Radni zabrali przeznaczone na to środki na… rozbiórkę tarasu w przedszkolu. Taras nie jest sprawą pilną, ale radni nagle przejęli się losem dzieci i apelowali, że chcą one się na nim bawić i nie patrzyć przez okno na odrapane balustrady. Nikt z głosujących za tym na sesji nie zdawał sobie sprawy, że chodzi o rozbiórkę i żadne dzieci na tarasie bawić się nie będą, zaś odbędzie się to kosztem ważnych zadań, z których będzie trzeba zrezygnować. Na szczęście udało się to odwrócić.
Druga uchwała, którą zaproponowałem, dotyczyła uściślenia terminów w uchwale dotyczącej warunków sprzedaży alkoholu. Spółka JAF prowadząca restaurację Ogrodowa postanowiła bowiem uchwałę skarżyć, jako posiadającą lukę. Nieoczekiwanie przedsiębiorcy zaczęli twierdzić, że sprzedaż piwa w restauracjach jest w naszej gminie nieuregulowana od 2011 roku. To nagłe przebudzenie miało związek z faktem, że restauracja w przeszłości jakimś cudem dostała zezwolenie, choć nie spełnia zapisanych w uchwale odległości. Państwo Frączkowie zaczęli więc utrzymywać w skierowanych do nas pismach, że w ogóle nie muszą ich spełniać. Oczywiście tak nie jest, ale skoro Frączkowie wskazali nam na trudność w rozumieniu uchwały, skierowałem do radnych odpowiedni projekt jej poprawienia. Zaproponowana zmiana polegała na objaśnieniu terminu „pozostałe napoje alkoholowe”. Radni zmiany jednym głosem nie przyjęli.
Przy czym nie jest prawdą, że restauracja Ogrodowa straciłaby pozwolenie na podawanie piwa (pozwolenia na podawanie innych alkoholi jeszcze się im nie kończą), jeżeli moja uchwała zostałaby przyjęta. Prawdą jest natomiast, że restauracja we wcześniejszych latach nie powinna dostać pozwolenia, bo nie spełniała wymagań ustawowych (nie była odebrana, więc formalnie lokal nie istniał – w tej sprawie składałem zresztą w swoim czasie zawiadomienie do prokuratury przeciwko Ewie Filipiak). Okazuje się, że najprawdopodobniej nie spełniała również wymagań co do odległości od szkół i kościołów. Odległości te uchwala Rada Miejska (uchwała z 2011 roku), mierzą je strażnicy miejscy, a wniosek o zezwolenie opiniuje Gminna Komisja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Na sesji kilkukrotnie podkreślałem, że proponowana przeze mnie uchwała nic w tej mierze nie zmienia.
Co ciekawe, już na początku kadencji proponowałem połączenie limitów alkoholowych i przemyślenie pozostałych przepisów ograniczających sprzedaż alkoholu. Radni byli niemal jednogłośnie przeciw. Teraz, na wniosek wybranego przedsiębiorcy, Józef Cholewka spieszy do zmian. Jednocześnie odpowiedzi na swoje apele od przewodniczącego Rady Miejskiej nie mogą doczekać się liczni przedsiębiorcy czekający na pozwolenia. Czym to jest podyktowane?
Obrady, co staje się już tradycją, zakłóciła Elżbieta Łaski, która postanowiła stać na środku sali z kartką wzywającą do obalenia caratu – w mojej osobie. Trudno komentować te poczynania, bo jest to osoba na pierwszy już rzut oka mająca problemy ze sobą. Nie dość, że przesyła mi obraźliwe teksty, obraża również moich pracowników (m.in. nazywając urzędniczki „dziwkami”), podaje się za moją dawną współpracownicę, choć nikt z nas jej nie zna, a ostatnio dziennikarkę. Zadaje też mnóstwo pytań na tematy, w większości czerpanych z plotek.
Wyraźnie zmęczona trwaniem sesji i zmartwiona, że nikt nie zwraca na nią uwagę, Łaski podeszła na koniec obrad do siedzącej spokojnie Zofii Siłkowskiej i zaczęła na nią napierać, przed czym ta próbowała się bronić. Podobne, agresywne zachowanie zdradzała już wcześniej. Przewodniczący Cholewka nie potrafił sobie poradzić z tą sytuacją, musiał interweniować strażnik miejski. Obecni na sali asystenci (Wadowice24) i rzecznicy przegranych w wyborach burmistrz i starosty natychmiast nazwali to agresywnym atakiem na demokrację – atakowała oczywiście siedząca spokojnie Zofia Siłkowska.